W Ewangelii według św. Łukasza znajduje się opis zwiastowania Maryi, natomiast w Ewangelii Mateusza trafiamy na zapis słów skierowanych do Józefa.
Oto anioł zapowiada Józefowi jego misję, misję ojca «Dawidowego» względem syna, który, poczęty w łonie Maryi „za sprawą Ducha Świętego”, będzie Mesjaszem Izraela, Zbawicielem. Takie właśnie znaczenie ma hebrajskie imię «Jezus». Być może Józef dowiedział się już o misterium poczęcia, gdyż mogła Mu o nim powiedzieć Maryja. Niemniej stanął przed istotną trudnością, kto wie, może doświadczał nawet wewnętrznego kryzysu, co mogło być spowodowane nie tyle lękiem przed akceptacją tajemnicy, ile raczej obawami przed przyjęciem ojcostwa i misji bycia prawowitym ojcem, co miało odniesienie do społeczności, w jakiej żył. Mówiąc wprost: Józef wzbraniał się przed przyjęciem odpowiedzialności, by być wychowawcą Tego, który miał okazać się nauczycielem Izraela. Jego pokora – może lepiej powiedzieć: sprawiedliwość – ośmielona słowami anioła, pozwala mu jednak zaakceptować w pełni ów Boży plan.
W ewangelicznym fragmencie, pominiętym przez liturgię (w. 22-23. 24b-25), Mateusz podkreśla spełnienie się słów Pisma, zapisanych we wspaniałym proroctwie Izajasza, a odnoszącym się do Matki Mesjasza i Emmanuela, «Boga z nami». To Nim jest nowo narodzone Dziecię, któremu Józef nadaje imię usłyszane wcześniej od anioła. Dodajmy jeszcze, że wiersze, które liturgia pomija, teologicznie wzbogacają nasz fragment i czynią go spójnym.