9 października
„UCZYNIĘ MU ODPOWIEDNIĄ DLA NIEGO POMOC”
Bóg Stwórca daje mężczyźnie „odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2,18). W tym celu „zarządził” wielką defiladę wszelkich zwierząt przed Adamem. Adam rozpoznawał zwierzęta, nadawał im nazwy, ale nie znalazł wśród nich pomocy dla siebie. W tym naiwnym stwierdzeniu jest wielka mądrość. „Odżegnanie” się od mitu babilońskiego o pierwotnym zezwierzęceniu człowieka. Jest tu zatem antymit! Między człowiekiem a zwierzęciem istnieje niepokonalna przepaść! Różnica! Stąd nowy obraz. Bóg naśladuje chirurga. W czasie snu bierze żebro z Adama i daje mu pomoc podobną do niego.
Podobną, bo ma tę samą naturę! Potwierdza to okrzyk Adama: „Dopiero ta jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała” (Rdz 2,23). Jest pomocą dla Adama, bo różni się płcią.
Kobieta – pomoc Adama „powstaje” we śnie, co znaczy, że jej stworzenie pozostaje dla niego tajemnicą. Nic nie wie i nie będzie wiedział o jej „pochodzeniu”. Dla Adama więc sen ma znaczenie specjalne. Sen jest ponadto obrazem śmierci. Adam musi „umrzeć sobie”, przekreślić swój egoizm, otworzyć się altruistycznie na przyjęcie darowanej mu „pomocy” (por. Albert Gelin).
Adam i dana mu „odpowiednia pomoc” łączą się ze sobą, stają się jednym ciałem (Rdz 2,24). Tu ma biblijne zakorzenienie objawiona prawda o monogamicznym (monos – jeden i gamos – małżeństwo) małżeństwie.
Celem tej łączności i wspólnoty jest prokreacja (przedłużenie daru stworzenia).
Dopiero człowiek „wymyśli” poligamię (greckie: polys – liczny, wielu, i gamos – małżeństwo).
A ptaki? Wszystkie wielkie ptaki są monogamiczne, nie ma u nich zdrady, separacji, rozwodu!
Ks. Jan Kanty Pytel – CHODZĘ ZA TOBĄ, CHRYSTE – Medytacje dla wszystkich na każdy dzień roku
Środa 27 Tygodnia zwykłego
Modlić się z Jezusem do Ojca
1 Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów». 2 A On rzekł do nich: «Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! 3 Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień 4 i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». (Łk 11, 1-4)
O co proszę?
O ducha głębokiej modlitwy i zażyłą więź z Ojcem.
O ducha głębokiej modlitwy i zażyłą więź z Ojcem.
- Będę kontemplował Jezusa, który się modli (w. 1). Zbliżę się do Niego, aby trwać razem z Nim w skupieniu. Zobaczę Jego rozmodloną twarz. Jakie pragnienia budzą się we mnie? O co chciałbym Go prosić?
- Zwrócę uwagę na ucznia, który jest pod wrażeniem modlitwy Jezusa. Wsłucham się w jego prośbę: „Panie, naucz nas się modlić” (w. 1).
- Zamienię tę prośbę w moją modlitwę do Jezusa. Będę powoli, przez dłuższy czas, powtarzał z wewnętrznym pragnieniem: „Jezu, naucz mnie modlić się”.
- Jezus pragnie nauczyć mnie modlitwy do Ojca. Uświadomię sobie, że wprowadza mnie w swoje głębokie pragnienie zjednoczenia z Ojcem.
- Wyobrażę sobie Jezusa, który jak starszy brat, bierze mnie w ramiona i uczy modlitwy do Ojca. Będę powoli powtarzał za Jezusem słowa modlitwy (w. 2-4).
- Które ze słów modlitwy „Ojcze nasz” poruszają mnie najgłębiej? Które słowa rodzą we mnie największe pragnienia? Zatrzymam się przy nich dłużej, aż do wewnętrznego nasycenia. Poproszę Jezusa, aby wypowiadał razem ze mną umiłowane słowa modlitwy.
- Będę starał się trwać w modlitwie „Ojcze nasz”. Uświadomię sobie, że Jezus modli się razem ze mną. Razem ze mną pragnie wpatrywać się w Ojca.
- Mogę powtarzać w różnych momentach dnia wybrane wersety modlitwy: „Ojcze, niech się święci imię Twoje”; „Ojcze, niech przyjdzie Twoje królestwo…”; „Ojcze, bądź wola Twoja…”.
Ks. Krzysztof Wons SDS
Homilia na niedzielę… przed niedzielą
XXVIII Niedziela Zwykła, rok B
Ewangeliczne podejście do sprawiedliwości
Mdr 7,7-11; Ps 90; Hbr 4,12-13; Mk 10,17-30
W ramach naszych rozważań nad aktualnymi problemami, z jakimi boryka się świat, zwróciliśmy już uwagę na trudności z zapewnieniem ludzkości w XXI wieku pokoju. Wystarczy zapytać, w ilu obecnie krajach giną polscy żołnierze? Mówiliśmy też o pladze rozwodów. Dziś zajmiemy się następnym problemem. Zwrócimy uwagę na nagminne naruszanie sprawiedliwości społecznej.
Ludzkość odczuwa głód sprawiedliwości. Coraz częściej mówi się o sprawiedliwości społecznej jako fundamencie pokoju. Nie ma poważniejszych wystąpień na arenie międzynarodowej, w których nie padłoby słowo „sprawiedliwość”. Ludzkość ciągle śni o nadejściu sprawiedliwego świata. Jest to jednak utopia. Kiedy bowiem uważniej analizujemy wypowiedzi na temat sprawiedliwości, ze zdumieniem stwierdzamy, że tylko słowo jest to samo, jego zaś rozumienie jest zupełnie inne. O sprawiedliwości mówi Nowy Jork i mówi Moskwa, ale zupełnie co innego przez to słowo rozumie Biały Dom, a co innego Kreml. O sprawiedliwości mówi się w stolicy Rosji i w stolicy Czeczenii, ale rozumienie tego pojęcia jest zupełnie inne. O sprawiedliwości mówi papież i mówi Aleksander Łukaszenka; mówią Izraelczycy i mówią Palestyńczycy, ale ich rozumienie sprawiedliwości jest zupełnie inne. Jesteśmy niczym w wieży Babel. Niby posługujemy się tym samym słowem, wszyscy chcemy wprowadzić w życie kryjącą się za nim treść, ale z tego wcale nie wynika, że choć trochę ruszyła budowa bardziej sprawiedliwego świata.
Postawmy zasadnicze pytanie. Czy Jezus mówił o sprawiedliwości społecznej? Zazwyczaj ludzie bez zastanowienia odpowiadają, że oczywiście, Jezus roztaczał przed ludzkością wizję królestwa sprawiedliwości. Kiedy jednak mają wskazać konkretne słowa Jezusa mówiące na ten temat, stają zakłopotani. Bo w Ewangelii takich zdań nie ma. Jeżeli nawet Jezus wspomina o sprawiedliwości, to ma na uwadze uczciwość pojedynczego człowieka, a nie sprawiedliwość społeczną.
Nie ulega jednak wątpliwości, że Jezus dostrzegał bolesne rozdarcie między bogaczami i biednymi, często nawet zabierał na ten temat głos, ale nie wzywał wprost do sprawiedliwości społecznej. Idea głoszenia równości społecznej jest daleka od Ewangelii. Jezus nie głosił jej, ponieważ wiedział, że tą drogą dojdzie tylko do wzrostu napięcia między bogatymi a biednymi. Pierwsi bowiem niełatwo zrezygnują z tego, co posiadają, a drudzy w imię sprawiedliwości będą siłą dochodzić swoich praw. Doprowadzi to do rewolucji, do przemocy, do rozlewu krwi. Jezus wybrał inną drogę. Głosił radość ubóstwa, ukazywał jego blaski, a równocześnie – cienie bogactwa, które czyni z człowieka niewolnika. O tym mówi ewangelia, którą przed chwilą odczytałem. Jezus chciał, aby bogaci sami odkryli wartość ubóstwa i dobrowolnie dzielili się tym, co mają, z potrzebującymi. Biedni natomiast winni odkryć wartość swego ubóstwa, bo wtedy potrafią współczuć bogaczom jako ludziom bardziej nieszczęśliwym od nich.
O wartości ubóstwa nie mówi nikt na świecie, mówi tylko Jezus. Nawet Kościół za rzadko podejmuje ten temat. Tymczasem zbawienie świata zależy od tego, czy odkryjemy wartości ubóstwa. Nie sprawiedliwość zatem jest kluczem do szczęścia, ale umiłowanie ubóstwa. Pierwszy punkt konstytucji królestwa Bożego brzmi: „Błogosławieni (szczęśliwi) jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo niebieskie” (Łk 6,20). Amen.
Ks. Teodor Szarwark – Z domu ziemskiego do domu wiecznego. Homilie na niedziele i święta. Rok B