„Teraz połóż głowę na piersiach moich, na sercu moim i zaczerpnij z niego siły i mocy na wszystkie cierpienia, bo gdzie indziej nie znajdziesz ulgi, pomocy ani pociechy. Wiedz o tym, że wiele, wiele cierpieć będziesz, ale niech cię to nie przeraża, Ja jestem z tobą”. (Dz. 36)Źródło: SMS od świętej Siostry Faustyny

3 października

Miłość może wystarczyć
Gdybym miał napisać traktat z teologii moralnej, miałby on sto stron, z których dziewięćdziesiąt dziewięć byłoby zupełnie czystych. Na ostatniej natomiast napisałbym: „Znam tylko jedną powinność i jest nią obowiązek miłowania. Wszystkiemu innemu mówię «nie»” (A. Camus).
Alessandro Pronzato – Światło na każdy dzień
Wtorek 26 Tygodnia zwykłego

Wtorek 26 Tygodnia zwykłego

Oddać Jezusowi zranione uczucia
51 Gdy dopełnił się czas Jego wzięcia [z tego świata], postanowił udać się do Jerozolimy 52 i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. 53 Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. 54 Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?» 55 Lecz On odwróciwszy się zabronił im. 56 I udali się do innego miasteczka. (Łk 9, 51-56)
O co proszę?
O dogłębne poznanie swoich życiowych zranień i o łaskę uzdrowienia.
  • Dołączę do uczniów, którzy towarzyszą Jezusowi (w. 51). Są w drodze do Jerozolimy. Zobaczę zmęczenie Jezusa i cierpienie na Jego twarzy. Wie, że zbliża się czas męki. Będę rozmawiał z Jezusem, który idzie do Jerozolimy, aby umrzeć za mnie.
  • Jezus zmęczony drogą dowiaduje się, że miasteczko, w którym chciał zatrzymać się z uczniami na spoczynek, jest dla Niego zamknięte (w. 52-53). Jezus cierpi z powodu nienawiści Samarytan do Żydów.
  • Będę kontemplował Jezusa, który cierpi z powodu nienawiści i odrzucenia. Uświadomię sobie, że przyjmuje to cierpienie, aby wziąć na siebie każdą nienawiść i odrzucenie, którego doświadczyłem w moim życiu.
  • Czy potrafię oddać Mu w tej chwili moje rany, które po dziś dzień krwawią we mnie z powodu doznanej nienawiści i odrzucenia? Jakie zranienie wywołuje we mnie największy ból? Powiem o nim Jezusowi.
  • Zauważę gniew Jakuba i Jana. Nieprzyjazna postawa Samarytan rodzi w nich agresję. Życzą im, aby zniszczył ich ogień z nieba. Jezus powstrzymuje ich nieopanowaną złość (w. 54-56).
  • Zapytam siebie przed Jezusem, czy nie pielęgnuję w sobie gniewu i złości wobec osób, które skrzywdziły mnie w życiu? Gniew i złość potrafią trawić i niszczyć moje życie jak ogień. Z jakimi trudnymi uczuciami sobie nie radzę?
  • Oddam Jezusowi wszystkie trudne uczucia, które wykradają mi miłość z serca. Będę powtarzał: „Jezu, w Twoich ranach jest moje zdrowie. Ulecz moje serce”.
Ks. Krzysztof Wons SDS

Modlitwa do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły

Racją bytu państwa jest suwerenność społeczeństwa, narodu, ojczyzny. Utrata niepodległości od końca XVIII wieku, a potem straszliwy wstrząs II wojny światowej i okupacji - stały się jakby nową kuźnią polskiego patriotyzmu.~Jan Paweł II
Słowo jest wyrazem miłości, jest „czerpakiem”, który zanurzamy w ogrom Istoty Boga, aby zaczerpnąć z Niej okruszynę miłości i posłać ją dalej.~Stefan Kardynał WyszyńskiŹródło: Kromka Chleba

Dzieci pytają:

Dlaczego Bóg stworzył czerwonych, żółtych, czarnych i białych ludzi?
Czy możesz sobie wyobrazić świat, w którym wszyscy wyglądaliby tak samo — byli tego samego wzrostu, mieli tę samą wagę, ten sam kolor włosów, równej długości nosy, ten sam kolor oczu, podobne uszy i kolor skóry? To byłoby nudne - w jaki sposób odróżnialibyśmy ludzi od siebie? Lecz Bóg stworzył różne rasy ludzkie, ludzi o różnych kolorach skóry i różnym wyglądzie. Jedni są wysocy, inni niscy. Jedni są brązowi, inni różowi. Jedni mają proste czarne włosy, drudzy rude i kręcone. Każdy człowiek jest dla Boga kimś szczególnym. Czy ty nie lubisz różnic, które sprawiają, że jesteś inny niż wszyscy? Bóg je lubi!
WERSET BIBLIJNY:
W tym nowym życiu nie liczy się narodowość, rasa, wykształcenie czy pozycja społeczna człowieka — te sprawy nic nie znaczą. Liczy się tylko to, czy dany człowiek posiada Chrystusa, który przecież jest dla wszystkich jednakowo dostępny (Kolosan 3, 11).
ODNOŚNIKI:
Jeremiasza 13, 23; Dzieje Apostolskie 17, 26
INNE PYTANIA ZWIĄZANE Z TEMATEM:
Skąd wzięły się różne kolory skóry, skoro Adam i Ewa byli biali?
101 pytań dzieci na temat Boga - Wydawnictwo Rodzinny Krąg

Listy do rodziców…

Bądźcie bardziej wyrozumiali
Kochani Rodzice,
bardzo Was kocham. Tak naprawdę to nigdy nie myślałam o tym, co Wam wygadywałam bez sensu, kiedy byłam mała.
Kochana mamo, dziękuję Ci za to, jak się mną zajmowałaś, dziękuję Ci za wszystko to, co dla mnie robiłaś. I nawet jeśli teraz, od czasu do czasu, powiem Ci coś niemiłego, wiedz o tym, że kocham Cię z całego serca, a wszystko to, co mówiłam, że zrobię, gdy będę miała 18 lat, mówiłam tylko dlatego, że byłam zła, a nie dlatego, że to prawda.
Tato, Tobie też chcę powiedzieć - dziękuję. Za to, że tyle razy się ze mną bawiłeś, i za wszystkie piękne rzeczy, które mi pokazałeś.
Proszę Was tylko o jedną rzecz: bądźcie dla mnie trochę bardziej wyrozumiali. Wiem, że już trochę jesteście, ale przy moim strasznym charakterze… musicie to zrozumieć. Wiedzcie, że z całego świata Was kocham najbardziej.
Byliście i będziecie dla mnie zawsze punktem odniesienia, który nie przestanie istnieć. Będę zawsze pragnęła Waszego dobra, chociaż w przyszłości powiem wam jeszcze zapewne wiele innych niemiłych rzeczy.
Jesteście sensem mojego życia i będziecie zawsze w moim sercu. Cześć.
wasza Magdalena

Różaniec ze św. Ritą

Wesele w Kanie Galilejskiej
Znasz taki stan, w którym umysł spowija ciemność, a z powodu nawałnicy uczuć i burzy z gradem w sercu zapominasz o podstawowych prawdach? Czasem osoby wierzące przyznają mi się do tego, że mają wątpliwości co do miłości Pana Boga, co do Jego opieki i pomocy. Czują się skreślone, jakby potępione za życia. Są skłonne wierzyć, że Pan Bóg pomaga innym, ale nie im. Niektórzy zastanawiają się, czy modlitwa w ogóle coś daje, nie potrafią się modlić, sądzą, że Pan Bóg wymaga zbyt wiele, oczekując od nich modlitwy, i mają chęć wszystko rzucić. To jest silniejsze od nich. W takim stanie skłonni jesteśmy zapomnieć o podstawowej prawdzie, że BÓG JEST DOBRY, kocha nas i pomaga.
Kiedyś bardzo mnie zaskoczyła pewna osoba, która od lat wiele się modli i przystępuje do sakramentów, gdy okazało się, że wątpi w dobroć Boga i daje posłuch kłamstwom szatana. Pan Bóg bardzo szybko pokazał mi, jak to działa. Nie minęło nawet kilka godzin, gdy spadła na mnie nawałnica tak silnych emocji, że przestałem widzieć rzeczy oczywiste. Gdybym miał jasny umysł, bez trudu oceniłbym sytuację, ale w ciemnościach szalejących emocji tylko ostatkiem sił trzymałem się tego, co słuszne i właściwe, powtarzając sobie: „Nie przechodź na stronę złego. Tylko nie przechodź na stronę złego…”.
W twojej beznadziejnej sytuacji chcę ci przypomnieć bardzo prostą rzecz: Bóg ci pomaga. On pomógł weselnikom w prozaicznej potrzebie, aby uniknęli upokorzenia związanego z brakiem wina. Maryja to dostrzegła. Bóg jest dobry dla ciebie i chce ci pomóc. Oczekuj tego cierpliwie i nie miej wątpliwości co do tego, że jesteś kochany. Bóg nie wymaga od ciebie rzeczy niemożliwych, naprawdę. Pragnie tylko, abyś był Mu wierny, tak jak potrafisz, wykorzystując zdolności i wiedzę, którą posiadasz. Bóg wzywa cię do tego, abyś trwał przy Nim i wierzył. Wierz i miej nadzieję, nawet mimo braku odczucia nadziei.
Ks. Teodor Sawielewicz - Różaniec w trudnych sprawach ze świętą Ritą
Krótkie westchnienia do św. Rity
Święta Rito od rzeczy niemożliwych, pozwól mi przyjmować bieg wydarzeń i nie naginać ich do swoich pragnień. Pozwól mi doświadczyć, że wszystko ma swoje miejsce i czas.
* * *
Święta Rito, pozwól mi być, kim jestem, robić, co robię, i wziąć za to odpowiedzialność.
* * *
Święta Rito, posłuszna córko swoich rodziców, kochająca małżonko gwałtownego męża, cierpliwa matko dwojga trudnych dzieci, dobrotliwie wyrozumiała współsiostro w klasztornej wspólnocie, cudowna współtowarzyszko cierpień ukochanego Pana. Ty znasz ludzi oraz ich nędzę. Nie opuszczaj mnie także w mojej wielkiej potrzebie.
* * *
Święta Rito, pozwól mi nie tracić energii na podtrzymywanie iluzji.
* * *
Święta Rito od rzeczy niemożliwych, pozwól mi wybaczać innym i sobie. Bo świat niekoniecznie jest sprawiedliwy, dobro często nie popłaca, a za nieszczęścia nie ma rekompensaty.
* * *
Święta Rito, z głębi serca czczę ciebie i zarazem błagam: módl się za mną o uległość woli Bożej we wszystkich przeciwnościach mojego życia. Przybądź mi z pomocą i spraw, abym doznał(a) skutków twej opieki, by modlitwy moje stały się skuteczne u tronu Bożego.
* * *
Święta Rito, pozwól mi wierzyć, że tylko miłość stwarza od początku świat.
Homilia na niedzielę… przed niedzielą

XXVII niedziela zwykła, rok A

Posłannictwo domu rodzinnego
Iz 5, 1-7; Ps 80; Flp 4, 6-9; Mt 21, 33-43
Jaka jest myśl przewodnia dzisiejszych czytań liturgicznych? Przez całe stulecia Bóg prowadził i wychowywał naród przez siebie wybrany. Podobnie jest z nami. Też zostaliśmy przez Boga wybrani, umiłowani. Tę radosną wiadomość ma każdemu z nas przekazywać dom rodzinny.
Nasze życie w dużej części upływa w domu rodzinnym. Spróbujmy więc dzisiaj rozważyć: jaki on powinien być?
Dom rodzinny to miejsce, gdzie wszystkim powinno być ze sobą dobrze. Nie może tak być, aby komuś w nim działa się krzywda, aby ktoś doświadczał ze strony swoich najbliższych czegoś złego, aby komuś płynęły z oczu łzy. Niestety, w naszych domach płyną łzy! Co więcej, w naszych domach słychać wołanie żon, matek dzieci: „Jezu, spraw, żeby się zmienił! Już dłużej nie mogę tak żyć!”.
Dom rodzinny – to jest miejsce, gdzie nas chcą, gdzie jesteśmy kochani – także wtedy, kiedy jesteśmy chorzy, niepełnosprawni, kiedy jesteśmy starzy.
Oto obrazek z ostatnich dni. Przed jednym z dużych warszawskich szpitali stoi karetka pogotowia. Pielęgniarki pomagają wsiąść do niej starszej kobiecie. Żegnają ją serdecznie: „Głowa do góry, pani Mario, tym razem wszystko będzie dobrze!”. Ze staruszką do karetki wsiada dwóch policjantów. Towarzyszą jej w drodze do domu, bo syn nie chce wpuścić ją za próg.
„Nie mogę przestać myśleć – pisze reporterka – jak to się dzieje, że matka potrafi wykarmić, wychować, wykształcić, pięcioro, a czasem i więcej dzieci, a potem pięciu dorosłych synów nie jest w stanie zapewnić jej dachu nad głową”.
Dom rodzinny to miejsce, gdzie na co dzień powinien rozbrzmiewać język miłości. A przecież zwroty, które zazwyczaj kierujemy do dzieci, to: „uspokój się”, „zrób to”, „pospiesz się”, „nie dotykaj”, „uważaj”, „zjedz wszystko”, „umyj się”, „ukłoń się”, „nie kręć się w kółko”, „nie biegaj”, „uważaj, bo upadniesz”, „a nie mówiłam, że upadniesz?”, „nie przeszkadzaj”. Tak rzadko natomiast mówimy: „kocham cię”, „jesteś śliczny”, „jestem szczęśliwa, że cię mam”, „porozmawiajmy”, „jak się czujesz?”, „dlaczego ci się to nie podoba?”, „lubię jak się śmiejesz”, „co cię tak zdenerwowało?”, „co o tym myślisz?”, „chcę cię wysłuchać”, „jak dobrze być razem”, „lubię cię takim, jakim jesteś”, „powiedz mi, jaki zrobiłem błąd”, „powiedz mi, co mam zrobić, żeby cię uszczęśliwić?”.
Dom rodzinny to miejsce, z którego chętnie wychodzi się do pracy czy szkoły, ale też do którego jeszcze chętniej się wraca. Przykro jest słuchać niejednej żony czy niejednego męża: „Proszę księdza, najlepiej się czuję poza domem”. Mówicie, że rodzina to najdrożsi ludzie na świecie, którym przychylilibyście nieba, a jednocześnie gotujecie im piekło.
Powiadacie, że mąż czy żona są dla was najważniejsi; poza nimi świata nie widzieliście i nie widzicie – bo zawsze możecie na nich liczyć, uwzględniają wasze zdanie, potrafią przyznać się do błędu, kochają was. Dlaczego więc jesteście dla nich opryskliwi, krytykujecie tylko, a nigdy ich nie pochwalicie? Dlaczego nie jesteście wobec nich lojalni?
Mówicie, że dzieci – to cel waszego życia. Wyżywić je, ubrać, wychować, uczyć – to sens waszych wysiłków. Dlaczego więc nie umiecie okazać im serca? Dlaczego robicie wszystko, aby przestały mieć do was zaufanie?
Dom rodzinny to miejsce, gdzie jako rodzice powinniśmy stawiać trzy pytania. Pytanie pierwsze: Kto wyjdzie z mojego domu – człowiek wierzący czy niewierzący? Pytanie drugie: Kto wyjdzie z mojego domu – człowiek wrażliwy na innych czy człowiek myślący tylko o sobie, idący przez życie jak czołg. I pytanie trzecie: Kto wyjdzie z mojego domu – człowiek pracowity, angażujący się we wspólne przedsięwzięcia czy też „niebieski ptak”, który nic nie zrobi dla innych.
Zdobądźmy się wreszcie na mocne postanowienie, które można sformułować w następujących słowach: „Będziemy pilnować swojego domu rodzinnego i będziemy uważać go za najważniejsze miejsce w naszym życiu”. Amen.
Ks. Teodor Szarwark – Przyjdę i zabiorę was do siebie. Homilie na niedziele i święta. Rok A