Po zesłaniu Ducha Świętego przebywający w Jerozolimie apostołowie nie tylko nauczali, trwając we wspólnocie, w łamaniu chleba i modlitwach (Dz 2,42), lecz także czynili wiele znaków i cudów (Dz 2, 43). Po ogólnym, sumarycznym opisie ich działalności mamy w czytaniu konkretny przykład. Do świątyni jerozolimskiej wchodzą Piotr i Jan. Udają się tam na modlitwę o godzinie dziewiątej, a więc o trzeciej po południu, na modlitwę wieczorną, na którą wielu przychodziło do świątyni. Do obu apostołów z prośbą o jałmużnę zwraca się chromy od urodzenia człowiek, którego umieszczano codziennie przy Pięknej Bramie świątyni (Dz 3, 2). Jest on skazany na pomoc innych, którzy przynoszą go codziennie do bramy świątynnej. Po ludzku rzecz biorąc, jego przypadek jest beznadziejny; to nieuleczalnie chory człowiek, który nie ma szans na wyzdrowienie. Jako chromy (podobnie jak i niewidomi) nie może wchodzić do domu Pańskiego (2 Sm 5, 8), nie może więc uczestniczyć w kulcie odprawianym w świątyni i otrzymywać błogosławieństw dla Izraelitów.
Piotr i Jan, który pozostaje tu statystą (por. Dz 8, 14), ale w myśl prawa żydowskiego jest wymaganym drugim świadkiem, przypatrują się proszącemu. Piotr zabiera wówczas głos i mówi: Spójrz na nas! (Dz 3, 5). To wezwanie wzmaga jeszcze w proszącym człowieku oczekiwanie na otrzymanie wielkiego daru. Apostoł kontynuuje: Nie mam srebra ani złota (…), ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! (Dz 3, 6). Piotr też ujmuje chorego za prawą rękę i podnosi go, a chromy natychmiast odzyskuje władzę w nogach i stopach. Uzdrawiającym jest Jezus Chrystus. W imię Jezusa zmartwychwstałego dokonuje się cud. Chromy do tej pory człowiek demonstruje swoje uzdrowienie. Zrywa się, staje na nogach i chodzi. Przyłącza się do apostołów i wchodzi z nimi do świątyni. Teraz już ma prawo! I w imię Jezusa może uczestniczyć w kulcie żydowskim. Z radości skacze i wielbi Boga. Spełniają się na nim zapowiedziane przez proroków obietnice Boga na czas zbawienia (Iz 35, 6: Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń). Zgromadzeni w świątyni ludzie, widząc żebrzącego dotąd przy bramie chromego człowieka, który teraz chodzi i wychwala Boga, wpadają w zdumienie i zachwyt.
Czy wierzę, że Jezus Chrystus może mi pomóc, tak jak chromemu, że może i mnie uzdrowić, choć z ludzkiego punktu widzenia nie ma dla mnie żadnej nadziei? Czy dziękuję Bogu za otrzymane łaski? Czy wreszcie potrafię wielbić Boga, publicznie wyznawać swoją wiarę przed innymi?
Ks. Andrzej Jacek Najda