W zakończeniu Ewangelii ukazany jest dialog Jezusa z Szymonem Piotrem na temat losów umiłowanego ucznia. Ścisła więź umiłowanego ucznia z Jezusem zostaje uwypuklona przez przywołanie sceny z ostatniej wieczerzy, kiedy spoczywał on na piersi Mistrza. Umiłowany uczeń występuje w kontraście do Judasza, który zdradził Pana. Jezus wyjaśnia, że los umiłowanego ucznia będzie odmienny od Piotra, gdyż chce, aby on pozostał do Jego przyjścia. Choć we wspólnocie pierwotnego Kościoła występuje różnorodność, to jednak miłość prowadzi do autentycznej jedności. Piotr słyszy ponownie: Ty pójdź za Mną (J 21, 22). Od tego dnia Piotr „poszedł za” Mistrzem, mając głęboką świadomość własnej słabości, jednakże ta świadomość nie zniechęciła go. Wiedział, że może liczyć na obecność przy sobie samego Zmartwychwstałego.
Przechodząc od pierwotnego entuzjazmu początkowego przylgnięcia przez bolesne doświadczenie wyparcia się oraz płacz nawrócenia, Piotr doszedł do powierzenia się Temu, który dostosował się do jego ubogiej zdolności miłowania. Ukazuje on w ten sposób również nam drogę pomimo całej naszej słabości. Wiemy, że Jezus dostosowuje się do naszej kruchości. Idziemy za Nim z całą naszą ubogą zdolnością do miłości i wiemy, że Jezus jest dobry i nas akceptuje. Dla Piotra była to długa droga, która go uczyniła wiarygodnym świadkiem, „skałą” Kościoła, gdyż był nieustannie otwarty na działanie Ducha Jezusowego. Zaparcie się Szymona Piotra i jego ucieczka spod miejsca ukrzyżowania Jezusa zostaje naprawiona przez jego wyznanie miłości wobec Mistrza oraz przez wierną realizację powołania aż po śmierć krzyżową. Sam Piotr w swym liście nazwie siebie świadkiem Chrystusowych cierpień oraz uczestnikiem tej chwały, która ma się objawić (1 P 5, 1). Gdy pisał te słowa, był już człowiekiem starym, bliskim kresu swojego życia, które przypieczętuje męczeństwem. Był już wtedy zdolny opisać prawdziwą radość i wskazać, skąd ona może być czerpana: źródłem jest Chrystus, w którego wierzymy i kochamy z całą naszą słabością, ale i ze szczerą wiarą pomimo naszej ułomności. Dlatego też napisał do chrześcijan swojej wspólnoty i przekazuje to również nam: Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary – zbawienie dusz (1 P 1, 8-9).
Szkoła wiary nie jest marszem tryumfalnym, ale drogą pełną cierpienia i miłości, doświadczeń i wierności, którą trzeba odnawiać każdego dnia. Piotr, który przyrzekł absolutną wierność, poznał gorycz i upokorzenie zaparcia się: na własnej skórze uczy się pokory. Piotr uczy nas, że tylko w postawie pokory i miłości można iść drogą Jezusa, na której poznaje się wartość krzyża i chwałę życia wiecznego.
Ks. Mirosław S. Wróbel